środa, 30 listopada 2011

ROZDZIAŁ III

         Weszliśmy w czwórkę na górę. I już chwilę po usadowieniu się na kanapie, Mike, zaczął pytać.
- Masz coś do picia?
- Zależy co masz na myśli.
- No jakiś alkohol…
- Może być piwo?
- Tak – odpowiedział z uśmiechem.
- Mike, zejdź na dół do lodówki i wyjmij sześciopak... – szybko zbiegł na dół i zaraz znowu był na górze. Rozmawialiśmy pijąc.
Kiedy skończyło się piwo, Alex, który właśnie wkręcił się w picie, zaczął szukać czegoś mocniejszego. Znalazł wódkę w jednej z szafek Tom’a. Była to zapewne wódka z jakiejś imprezy, ale uznałam, że Tom nie zauważy.
         Po dwóch piwach i trzech kieliszkach wódki dałam sobie spokój. Kate zaczęła wariować. Podeszła do Alex’a, też już trochę skołowanego, i zaczęła się tulić. Na koniec już się całowali.
         Ku mojemu zdziwieniu Mike też szybko zaczął szaleć. Wyszedł na balkon i zaczął wrzeszczeć: „Życie jest zajebiste, póki się nie zakochasz.!!!” I tak w kółko… Kiedy wrócił do pokoju złapał mnie za rękę i zaciągnął na balkon. Tam zaczął mówić rolę Romea, którą kiedyś z nim grałam, więc tekst znaliśmy.
- Oh… Julio… Odezwij się.
- Oh… Romeo – powiedziałam
- Julio Kocham Cię – powiedział na koniec, a ja się zdziwiłam, gdyż tego w odgrywanej przez nas scnie niebyło.
- Co? – wymsknęło mi się.
- Kocham Cię!- wrzasnął, aż Kate i Alex, ciągle całując się, popatrzyli na nas. Wtedy Mike zaczął się do mnie przytulać. Myśli w mojej głowie zaczęły wariować. Co robić? Czy on robi to świadomie? Nie znałam odpowiedzi na drugie pytanie, ale zaryzykowałam. Odwzajemniłam uścisk.
          Mike zaczął odgarniać moje włosy i grzywkę z twarzy.
- Masz piękne oczy, wiesz?
- Wiem – powiedziałam śmiejąc się.
- Dasz mi buzi? – powiedział głosem pijaka, a ja posłusznie dałam całusa w jego smakowite usta. Właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę, że czuję coś do Mike’a, że nie jest On dla mnie tylko przyjacielem czy „bratem”, którego kocham, ale kimś więcej. Czy tak go kocham, żeby całować? Tego nie wiedziałam, ale tak się stało, że po paru minutach namiętnie się całowaliśmy. Niby robiliśmy to wiele razy grając w butelkę, ale dziś było inaczej. Przyłożył się do tego, a pocałunek nie trwał parunastu sekund, tylko o wiele dłużej. Było wspaniale, Kiedy na chwilę przestaliśmy, spojrzałam na Kate i Alex’a. Im też się chyba dobrze całowało, bo robili to już dłuższą chwilę. Mike znów mnie przytulił, a po chwili wrócił Tom. Zajrzał do pokoju. Pokazał, że jest z Elisabett i od razu wyszedł, pewnie idąc do siebie. Wypiłam jeszcze trochę i urwał mi się film.
         Rano obudziłam się leżąc na ramieniu Mike’a, który był jednocześnie do Mnie przytulony. Szczerze mówiąc, nie było mi wygodnie, a oprócz tego bolała mnie głowa. Z trudnością otworzyłam oczy. Słońce mnie oślepiło, ale po chwili zobaczyłam, że na łóżku leżeli Kate i Alex. Również się przytulali. Wyglądali razem słodko. Pasowaliby do siebie.
         Kiedy spojrzałam na zegarek dowiedziałam się, że jest 10.23. Lekko, tak żeby nie obudzić przyjaciół, wstałam. Weszłam na chwilę do łazienki, żeby zrobić siusiu i spojrzeć w lustro. Zrobiłam błąd, że się zobaczyłam, bo wyglądałam okropnie. Kolejnie wyszłam i skierowałam się do pokoju Tom’a. Leżał z Elisabett pod kołdrą w łóżku. Wyszłam zamykając drzwi. Dopiero, gdy wróciłam ponownie do siebie, ujrzałam jaki syf w nim był. Puszki po piwie walały się po pokoju, otwarta paczka papierosów leżała na biurku, a pusta butelka, po wódce, na ziemi obok łóżka. Zastanawiałam się gdzie są kieliszki, ale po wyjściu na balkon okazało się, że leżą na nim. Cztery koło siebie, jakbyśmy pili wódkę e kółeczku. Wzięłam je i wróciłam do środka. Po chwili stanęłam na niebieskim dywaniku i zaczęłam nasłuchiwać czy rodzice wrócili. Nic nie było słychać, więc spokojnie zeszłam na dół, żeby umyć i odłożyć kieliszki. Wchodząc, po drewnianych schodach, poczułam ból na prawym udzie. Odsłoniłam spodnie, prawie spadając ze stopnia, na którym właśnie stałam, i zobaczyłam wielkiego siniaka, Oprócz tego, że bolał, to nie wyglądał źle, więc zasłoniłam nogawkę i cicho weszła dalej na górę. Zaczęłam ogarniać pokój. Pozbierałam puszki i wrzuciłam je do kosza na śmieci.
         Chwilę później usłyszałam wibrację dochodzące z biurka. Przyszedł SMS:
„ Zostaliśmy z tatą u Kate. Zróbcie sobie śniadanie i przyjdźcie około 16.30 na obiad do Kate. Całuję Mama”
Szybko odpisałam jej potakując i wróciłam do sprzątania.
         Nie minęło 10 minut, a obudził się Mike. Jego mina mówiła, że boli go głowa. Z to moja nie mówiła nic, bo zastanawiałam się ile Mike pamięta. Za chwilę to się, jednak, wyjaśniło.
- Przepraszam, że uderzyłem Cię tą butelką w udo. – powiedział wskazując na butelkę po wódce, o której zupełnie zapomniałam.
- Nie szkodzi. Trochę boli, ale żyję… A możesz mi powiedzieć co się wczoraj działo? Bo urwał mi się film na całowaniu się, a z tego co słyszę Ty wszystko bardzo dobrze pamiętasz…
- A o którym całowaniu mówisz? – spytał z uśmiechem na twarzy.
- O Jezu… - jęknęłam – chyba o pierwszym.
- No szczerze to się tylko całowaliśmy i wrzeszczeliśmy coś z balonu. Trochę jeszcze wypiliśmy i powstrzymywaliśmy, żeby Alex nie wyrzucił wszystkiego co szklane za balkon.
- Co? Co On rozwalił?
- Na szczęście nic, ale jak ja Cię walnąłem w udo tą butelką to On ją wziął i chciał wyrzucić.
- Hahaha – zaśmiałam się i przy okazji obudziłam resztę.
- Cześć! – powiedziała szczęśliwa Kate, ale gdy się podniosła poczuła ból w głowie.
- Hahaha… Widać, że mało pijesz. – wyśmiał ją Alex, a ona tylko się odgryzła.
- Może Ty dużo pijesz, ale mało się całujesz… Hahah.
- Hahaha – po chwili wszyscy już się śmiali. Mike dokończył historię z poprzedniego wieczora, a ja mu czasem przeszkadzałam dodając coś co mi się przypominało. Na końcu powiedziałam coś jeszcze.
- A Kate, idziemy dziś do Ciebie na obiad.
- Czemu?
- Nie wiem, ale tak mi mama napisała – powiedziałam uśmiechając się. Coś tam jeszcze gadaliśmy, jak zawsze, ale w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że z tym całowaniem to trzeba sobie wyjaśnić. Zaproponowałam coś.
- Mike, pójdziesz zrobić ze mną coś do jedzenia?
- No dobra
- My zostaniemy i posprzątamy – powiedziała rozsądnie Kate, a ja wyszłam z Mik’em. Już na schodach dużo się wyjaśniło. Mike złapał mnie za rękę i pocałował w policzek.
- Czyli to wczoraj nie było pt. „Jestem pijany, nie wiem co robię, ale fajnie będzie całować się z Maddie”?
- Nie, raczej nie. Miałem Ci już dawno powiedzieć co czuję, ale jak zauważyłem, jak Jake się na Ciebie patrzy to uznałam, że bez sensu…
- Hahah. Teraz taki nieśmiały jesteś. Nie będę przypominać co było z Lusią i wieloma innymi dziewczynami.
- Przestań. Proszę Cię.
- Dobra, dobra – powiedziałam i przytuliłam go. Dał mi buziaka w głowę i zeszliśmy robić śniadanie.
- Może to co powiem będzie trochę dziwne, ale inaczej się całujesz tak naprawdę, a nie na pokaz podczas gry w butelkę.
- Lepiej? – spytał wyraźnie zainteresowany odpowiedzią.
- Lepiej – odpowiedziałam przerywając krojenie pomidora i zaczynając całować się z nim. Jednak tą piękną chwilę przerwał wchodzący do kuchni Tom.
- Cześć dzieciaki – powiedział niezbyt zdziwiony tym widokiem.
- Ha, ha, ha – powiedziałam ironicznie – odezwał się dorosły – dodałam.
- Cześć Tom. – powiedział Mike.
- Mamy dla was też zrobić? – spytałam grzecznie
- No z chęcią… - odpowiedział szybko Tom i wrócił na górę, a my robiliśmy kanapki.
ike przerwał krojenie ogórka i zaczął się we mnie wpatrywać.
- No co? – spytałam po dłuższej chwili.
- No nic.!! – powiedział przedrzeźniając mnie. – Ciekawe co oni tam na górze robią…
- Pewnie sprzątają… Nie, nie to niemożliwe – dodałam po chwili.
- Dobra ogórek pokrojony, pomidor też. Chleb… No też… - powiedział niepewnie patrząc na niekształtne kromki.
- Posmaruj je masłem, a ja wyciągnę szynkę i keczup.
- Alex nie lubi keczupu.
- No i dobrze, to Se nie nałoży.
- Sobie.! – jak zawsze poprawił mnie.
- Dobrze sobie… No smaruj te kanapki – dodałam.
- Już, już je smaruję. Spokojnie – powiedział i od razu się uśmiechnął, co spowodowało u mnie nagły wybuch śmiechu.
         Zrobiliśmy „pyszne” kanapeczki i na początku zanieśliśmy Tom’ owi i Elisabett, a potem poszliśmy do mnie. Nie wyglądały najlepiej, ale przyjaciele udawali, że są pyszne…

niedziela, 27 listopada 2011

ROZDZIAŁ II

- To kto zaczyna kręcić? - spytała Viki, wreszcie dołączając się do rozmowy.
- Mogę ja - zgłosiła się Kate po czym wzięła butelkę do ręki i nią zakręciła. Wycelowała w Mike'a i Niko. Niko miał zadawać pytanie.
- Prawda czy wyzwanie? - spytał zgodne z zasadami gry.
- Jak ma być fajnie to wyzwanie!
- Hmm... - powiedział i popatrzyła się na mnie. Myślał. - Okej. Pocałuj Maddie w usta.
- No dobra. Maddie... - powiedział, a ja tylko prosiłam o to, żeby nie było tak źle. Zbliżył się i wtedy dodałam
- Śmierdzisz fajkami...
- Ty też - i dał mi buzi w usta. Jak zawsze Mike zgrywał cwaniaka. Nagle Lilly powiedziała.
- Tak krótko? To prawie nie był pocałunek.
- Co mam się z nią przelizać? - spytał wkurzony.
- No tak! - odpowiedziała mu.
- Hahaha - zaśmiał się - polecenie było pocałuj w usta, a nie przeliż się.
- No dobra, nie marudź tylko kręć - powiedział po chwili Alex. I chyba za to, że nakrzyczał na Niego musiał odpowiedzieć na pytanie zadane przez Kate.
- Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie. Jak zawsze...
- No więc może znów wykorzystamy Maddie...
- Ahh... dzięki - powiedziałam z ironią
- No to zrób co chcesz, znaczy co chcesz, czyli pocałuj ją gdzie chcesz. - Axle zbliżył się, wziął moją rękę i ją lekko musnął. Nadeszła jego kolej kręcenie butelką. Wskazała Jake'a i Viki. Viki pytała. Jake wybrał niepewnie wyzwanie.
- Pocałuj Kate w policzek. – zrobił to, a ja się tylko ucieszyłam, że nareszcie znaleźli inną ofiarę do obcałowania…
         Graliśmy jeszcze parę godzin, kiedy spojrzałam na zegarek.
- Która? – spytał Jake jak zobaczył, że wyjmuję komórkę.
- 20.00. Muszę już powoli iść.
- Dobra to my też już pójdziemy – powiedziała Viki mając na myśli siebie, Niko i Lilly.
- Odprowadzimy was… - stwierdził ucieszony Alex.
         Kiedy doszliśmy do domu Lilly wszyscy się z nią pożegnali i skierowaliśmy się w stronę ulicy, na której mieszka Viki. Po chwili byliśmy już na miejscu. Viki przytuliła się do chłopaków i dała mi i Kate buzi w policzek, a z Niko się pocałowała. Wyglądają naprawdę ładnie ze sobą… - stwierdziła, ale nie chciałam mówić tego na głos, więc się tylko uśmiechnęłam…  Parę przecznic dalej mieszkał Niko. Żadna z nas nie miała odwagi podejść i się przytulić tak jak zawsze, ale Niko nie uznał tego jako coś złego i poprzytulał się do nas , a chłopakom przybił piątkę. Następnie skierowaliśmy się do mnie. Tuż pod moim płotem zaczęliśmy się żegnać. Uściskałam Alex’a, potem Jake’a i na końcu Mike’a.
- Niebyło tak źle… - szepnął Mike mi do ucha, kiedy go przytulałam. Uśmiechnęłam się tylko, a Kate, kiedy już odeszli, powiedziała
- Znowu się na Ciebie patrzył.
- Przestań – odpowiedziałam stukając ją w bok.
         Po wejściu do domu zobaczyłam Tom’a
- Idziesz gdzieś? – spytałam
- Do Elisabett. Będę po północy… zamówcie sobie pizzę.
- Tak wiem, wiem. Pamiętajcie o zabezpieczeniach. Hahah – powiedziałam śmiejąc się pod nosem.
- Cześć – zawołała jeszcze na koniec Kate. Kiedy mój brat już wyszedł zaczęłyśmy zastanawiać się jaką zamówić pizzę. Kiedy już wybrałyśmy, zadzwoniłam, a po 20 minutach roznosiciel przyszedł.
         Margarita była naprawdę dobra. Poszłyśmy na górę do mojego pokoju. Włączyłam komputer. Na gadu-gadu dostępny był Alex, Mike, Lilly i parę innych znajomych ze szkoły. Już po chwili Mike zaczął pisać.
Mike: Cześć. Wolna chata? ;D
Ja: No cześć, cześć. jeszcze wolna…
Mike: Jeszcze?
Ja: Po północy wróci Tom.
Mike: Haha! Będę za 15 min.
Ja: Yyy… Okej.! Zaprosić Alex’a?
Mike: No możesz ;d Widzimy się u Ciebie.
Ja: Okej, czekam… hahah
Mike zrobił się niedostępny. Zaczęłam pisać do Alex’a.
Ja: Cześć Alex.! ;D
Alex: Hej
Ja: Mam wolną chatę. Mike już do Mie idzie. Chcesz przyjść?
Alex: No mogę przyjść.
Ja: Za ile będziesz? ;d
Alex: Dla Ciebie i Kate za… Hmm… 10 minut
Ja: Super
I po chwili On też się wyłączył.
          Nic nam nie zostało do roboty jak czekanie na chłopaków. Włączyłam wierzę. Podłączyłam iPod’a i zaczęłam odtwarzać AC/DC. Po chwili milczenia jakoś zaczęłyśmy rozmowę, a już za chwilę zabrzmiał dzwonek do drzwi. Zbiegłam szybko na dół. Spojrzałam przez wizjer i wpuściłam do środka Alex’a. Zanim zdążył zdjąć buty, do drzwi zadzwonił Mike.

czwartek, 24 listopada 2011

ROZDZIAŁ I

         Po długiej i nudnej uroczystości rozdania świadectw, wszyscy wybiegli ze szkoły. Musieliśmy pożegnać się z nią już na zawsze, bo po wakacjach czekało nas liceum.
          Wraz z grupą przyjaciół skierowaliśmy się, według wcześniej ustalonego planu, w stronę potoku, który prowadził na pole ze zbożem. Każdą wolną chwilę tam spędzaliśmy. To miejsce łączyło wiele wspomnień. I tych dobrych i złych. Przeżyliśmy tam rozstania i kłótnie, ale też wiele wspaniałych chwil.
         Doszliśmy na miejsce. Słońce przygrzewało złote pola pszenicy. Tuż za mną szedł Niko. Trzymał Viki za rękę. Byli parą od niedawna, więc robili wiele rzeczy dość niepewnie. Spojrzałam na nich, ale od razu Kate, moja ukochana Kate, dała mi kuksańca w bok.
- Co? - spytałam z lekkim zdziwieniem.
- No nie patrz się tak na nich. I tak są speszeni...
- No dobra, dobra...
Zaczęliśmy siadać na ziemi. Obok nas usiadł Alex. Jak zawsze miał uśmiech na twarzy, a jego niebieskie oczy lśniły. Tuż za mną położył się Mike. Od razu Lilly zrobiła to samo kładąc się blisko Alex'a i Mike'a. Jeszcze parę osób usiadło, klęknęło lub się położyło. Starał, wciąż szukając miejsca, Jake. Uśmiechnęłam się i zawołałam go, bo obok mnie, Alex'a i Kate było jeszcze sporo miejsca.
          Zadzwonił mój iPhone. Mama. Odebrałam.
- Halo!?
- No hej
- Cześć, będę na 21.00, okej?
- Tak, tak. Zamówisz sobie z Tom'em pizzę, bo ja i tata idziemy do rodziców Kate.
- Mamo? - powiedziała prosto po tym, gdy wpadłam na pewien pomysł.
- No?
- A może Kate u mnie dziś spać?
- No tak. Nie wiem po co się pytasz, bo wiesz, że w weekendy i wakacje możesz zapraszać przyjaciół, a zwłaszcza Kate, bez   pytania o zgodę.
- No wiem, wiem, ale tak jakoś...
- Dobrze, słoneczko, kończę. Zobaczymy się jutro rano. Buziaki.
- Pa. Spróbujemy nie roznieść domu.
- Hahaha. Dobrze, dobrze, pa! - prosto po zakończeniu rozmowy Kate zaczęła się na mnie patrzeć.
- Tak śpisz dziś u mnie. Nasi rodzice znów się umówili.
- No to chyba dobrze. - stwierdziła z uśmiechem na twarzy.
         Poczułam, że Mike zmienia pozycję. Oparł się o moje ramiona i wstał. Uśmiechnął się jeszcze do mnie, a po chwili poszedł na początek grupki i zaczął mówić.
- Ej, koniec roku! Co Wy tacy smutni?
- A przestań. Nie rób z siebie takiego wesołka. - powiedziałam.
- Hahaha. Maddie, przecież ja jestem wesołkiem.
- Yhy. Chyba. że masz zły dzień.
- Ale dziś mam dobry. I nie mam zamiaru go zmarnować.
- Dobry? Co się stało? Przecież odkąd Lucy nie jest już w naszej "paczce", to miałeś same gorsze dni... - zauważyłam
- Nie prawda - powiedział wyraźnie nie zgadzając się z moją opinią.
- Tsa... Przecież wszyscy wiemy jak było z naszą ukochaną Lucy.
- No niby jak było?
- Dobrze wiesz jak było... - zwróciła mu uwagę.
- Zmieńmy temat, co? - powiedział nagle Alex przerywając naszą niby kłótnię.
- Okej, okej. Było minęło - zakończyłam to i od razu zobaczyłam, że nasza nowa para (Niko i Viki) całuje się jak gdyby nigdy nic. Za moim wzrokiem poszły wszystkie oczy. Sześć osób, wraz ze mną, wpatrywało się ze zdziwieniem w zakochanych. Jednak po chwili opanowaliśmy się i wróciliśmy do rozmowy szukając jakiegokolwiek tematu.
- Mike, więc co masz zamiar dziś robić? - nagle zapytała Kate
- Ja... no... yyy...
- No nie Ty, My wszyscy.
- No nie wiem - powiedział wyjmując paczkę papierosów.
- No nie! - krzyknęłam stanowczo.
- Co nie? - zapytał Mike udając zdziwionego.
- Ja rozumiem, że koniec roku i w ogóle, ale... Dobra  tak to nic nie da. Możecie palić. - powiedziałam.
- Ohh... Dziękujemy za pozwolenie. - powiedział Mike z ironią. Zaczął rozdawać papierosy. Podszedł do mnie. Wiedział, że rzadko pale, ale spytał
- Chcesz?
- Yyy... No dobra - złamałam się, a On tylko się zaśmiał.
- Nie, nie palcie - zaczął mnie przedrzeźniać. Alex wziął zapalniczkę i zapalił swojego peta, a ona poszła do kolejnej osoby. Zanim doszła do mnie zdążyłam odpalić już sobie od fajki Mike'a. Nagle poczułam, że ktoś przytula się do mnie od tyłu. Nie wiedząc kto to obróciłam głowę. Ujrzałam Jake'a. Uśmiechnął się. Nadal się do mnie tulił. Przestałam się na niego patrzeć. Zaciągnęłam się i spojrzałam na Mike'a. Patrzył na mnie dość dziwnie, nawet jak na niego. Podeszła Kate i szepnęła mi do ucha.
- Ale się słodko patrzy na Ciebie i Twojego kumpla od przytulania...
- Przestań - powiedziałam klepiąc ją w ramię. Nagle poczułam, że Jake wypuszcza mnie z uścisku. Popatrzyłam jeszcze raz na Mike'a, ale już się nie patrzył, ani na mnie, ani w moją stronę.
         Nareszcie rozmowa zaczęła się kleić. Gadaliśmy już w grupce ośmiu osób, a nie w paru grupkach po dwie trzy osoby.
- To co robimy? - zapytała Lilly.
- Hmm... - mruknęłam i zaczęłam się zastanawiać, ale Mike był szybszy.
- Może zagramy w prawda czy wyzwanie? - zaproponował.
- Ale na ogólne zasady? Wszystko dozwolone oprócz seksu i wszystkiego do czego trzeba się rozbierać? - zapytał, chcąc uściślić zasady gry, Alex.
- No chyba tak... - powiedział Niko z małym uśmiechem na twarzy.
- Ma ktoś butelkę - zaczęła dopytywać Kate, podkreślając, że pomysł jej odpowiada.
- Ja mam - powiedział wyjmując z torby pustą butelkę po pepsi. Na wszystkich twarzach pojawił się uśmiech.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Prolog

Często zastanawiam się co by się działo, a raczej jakby wyglądało moje życie, bez przyjaciół... Rozmyślam nad tym prawie codziennie i nadal nie wiem. Mama mówi, że to lepiej, bo przynajmniej mam grono kumpli, którzy na pewno mnie wspierają. Rozumiem, że Ona chce jak najlepiej, ale mam już 16 lat i wiem, że nie wszystko w życiu układa się tak jak chcemy lub sobie to wymyślimy.