czwartek, 24 listopada 2011

ROZDZIAŁ I

         Po długiej i nudnej uroczystości rozdania świadectw, wszyscy wybiegli ze szkoły. Musieliśmy pożegnać się z nią już na zawsze, bo po wakacjach czekało nas liceum.
          Wraz z grupą przyjaciół skierowaliśmy się, według wcześniej ustalonego planu, w stronę potoku, który prowadził na pole ze zbożem. Każdą wolną chwilę tam spędzaliśmy. To miejsce łączyło wiele wspomnień. I tych dobrych i złych. Przeżyliśmy tam rozstania i kłótnie, ale też wiele wspaniałych chwil.
         Doszliśmy na miejsce. Słońce przygrzewało złote pola pszenicy. Tuż za mną szedł Niko. Trzymał Viki za rękę. Byli parą od niedawna, więc robili wiele rzeczy dość niepewnie. Spojrzałam na nich, ale od razu Kate, moja ukochana Kate, dała mi kuksańca w bok.
- Co? - spytałam z lekkim zdziwieniem.
- No nie patrz się tak na nich. I tak są speszeni...
- No dobra, dobra...
Zaczęliśmy siadać na ziemi. Obok nas usiadł Alex. Jak zawsze miał uśmiech na twarzy, a jego niebieskie oczy lśniły. Tuż za mną położył się Mike. Od razu Lilly zrobiła to samo kładąc się blisko Alex'a i Mike'a. Jeszcze parę osób usiadło, klęknęło lub się położyło. Starał, wciąż szukając miejsca, Jake. Uśmiechnęłam się i zawołałam go, bo obok mnie, Alex'a i Kate było jeszcze sporo miejsca.
          Zadzwonił mój iPhone. Mama. Odebrałam.
- Halo!?
- No hej
- Cześć, będę na 21.00, okej?
- Tak, tak. Zamówisz sobie z Tom'em pizzę, bo ja i tata idziemy do rodziców Kate.
- Mamo? - powiedziała prosto po tym, gdy wpadłam na pewien pomysł.
- No?
- A może Kate u mnie dziś spać?
- No tak. Nie wiem po co się pytasz, bo wiesz, że w weekendy i wakacje możesz zapraszać przyjaciół, a zwłaszcza Kate, bez   pytania o zgodę.
- No wiem, wiem, ale tak jakoś...
- Dobrze, słoneczko, kończę. Zobaczymy się jutro rano. Buziaki.
- Pa. Spróbujemy nie roznieść domu.
- Hahaha. Dobrze, dobrze, pa! - prosto po zakończeniu rozmowy Kate zaczęła się na mnie patrzeć.
- Tak śpisz dziś u mnie. Nasi rodzice znów się umówili.
- No to chyba dobrze. - stwierdziła z uśmiechem na twarzy.
         Poczułam, że Mike zmienia pozycję. Oparł się o moje ramiona i wstał. Uśmiechnął się jeszcze do mnie, a po chwili poszedł na początek grupki i zaczął mówić.
- Ej, koniec roku! Co Wy tacy smutni?
- A przestań. Nie rób z siebie takiego wesołka. - powiedziałam.
- Hahaha. Maddie, przecież ja jestem wesołkiem.
- Yhy. Chyba. że masz zły dzień.
- Ale dziś mam dobry. I nie mam zamiaru go zmarnować.
- Dobry? Co się stało? Przecież odkąd Lucy nie jest już w naszej "paczce", to miałeś same gorsze dni... - zauważyłam
- Nie prawda - powiedział wyraźnie nie zgadzając się z moją opinią.
- Tsa... Przecież wszyscy wiemy jak było z naszą ukochaną Lucy.
- No niby jak było?
- Dobrze wiesz jak było... - zwróciła mu uwagę.
- Zmieńmy temat, co? - powiedział nagle Alex przerywając naszą niby kłótnię.
- Okej, okej. Było minęło - zakończyłam to i od razu zobaczyłam, że nasza nowa para (Niko i Viki) całuje się jak gdyby nigdy nic. Za moim wzrokiem poszły wszystkie oczy. Sześć osób, wraz ze mną, wpatrywało się ze zdziwieniem w zakochanych. Jednak po chwili opanowaliśmy się i wróciliśmy do rozmowy szukając jakiegokolwiek tematu.
- Mike, więc co masz zamiar dziś robić? - nagle zapytała Kate
- Ja... no... yyy...
- No nie Ty, My wszyscy.
- No nie wiem - powiedział wyjmując paczkę papierosów.
- No nie! - krzyknęłam stanowczo.
- Co nie? - zapytał Mike udając zdziwionego.
- Ja rozumiem, że koniec roku i w ogóle, ale... Dobra  tak to nic nie da. Możecie palić. - powiedziałam.
- Ohh... Dziękujemy za pozwolenie. - powiedział Mike z ironią. Zaczął rozdawać papierosy. Podszedł do mnie. Wiedział, że rzadko pale, ale spytał
- Chcesz?
- Yyy... No dobra - złamałam się, a On tylko się zaśmiał.
- Nie, nie palcie - zaczął mnie przedrzeźniać. Alex wziął zapalniczkę i zapalił swojego peta, a ona poszła do kolejnej osoby. Zanim doszła do mnie zdążyłam odpalić już sobie od fajki Mike'a. Nagle poczułam, że ktoś przytula się do mnie od tyłu. Nie wiedząc kto to obróciłam głowę. Ujrzałam Jake'a. Uśmiechnął się. Nadal się do mnie tulił. Przestałam się na niego patrzeć. Zaciągnęłam się i spojrzałam na Mike'a. Patrzył na mnie dość dziwnie, nawet jak na niego. Podeszła Kate i szepnęła mi do ucha.
- Ale się słodko patrzy na Ciebie i Twojego kumpla od przytulania...
- Przestań - powiedziałam klepiąc ją w ramię. Nagle poczułam, że Jake wypuszcza mnie z uścisku. Popatrzyłam jeszcze raz na Mike'a, ale już się nie patrzył, ani na mnie, ani w moją stronę.
         Nareszcie rozmowa zaczęła się kleić. Gadaliśmy już w grupce ośmiu osób, a nie w paru grupkach po dwie trzy osoby.
- To co robimy? - zapytała Lilly.
- Hmm... - mruknęłam i zaczęłam się zastanawiać, ale Mike był szybszy.
- Może zagramy w prawda czy wyzwanie? - zaproponował.
- Ale na ogólne zasady? Wszystko dozwolone oprócz seksu i wszystkiego do czego trzeba się rozbierać? - zapytał, chcąc uściślić zasady gry, Alex.
- No chyba tak... - powiedział Niko z małym uśmiechem na twarzy.
- Ma ktoś butelkę - zaczęła dopytywać Kate, podkreślając, że pomysł jej odpowiada.
- Ja mam - powiedział wyjmując z torby pustą butelkę po pepsi. Na wszystkich twarzach pojawił się uśmiech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz