Kolejnego popołudnia umówiłam się z Mike’em u niego w domu. Rozpuściłam włosy. Były naturalnie proste, więc tylko je rozczesałam. Na wakacje postanowiłam się nie malować, ale dziś zrobiłam wyjątek. Nałożyłam troszkę pudru bez większej potrzeby i tuszu na rzęsy, żeby podkreślić ich długość. Na końcu dodałam na usta lekko różowy błyszczyk, żeby się świeciły. Zeszłam na dół i założyłam te same zielone trampki co poprzedniego dnia. Prawda. Niezbyt pasowały do białej bluzki na ramiączkach z jakimś tam obrazkiem i krótkich spodenek z wyblakłego dżinsy, ale miałam ochotę właśnie w nich pochodzić. Wychodząc wzięłam ze stołu w kuchni komórkę, a w przedpokoju chwyciłam klucze i parę bransoletek, które nałożyłam od razu na nadgarstek.
- Tom… Idę do Mike’a. Nie wiem kiedy wrócę, ale nie czekajcie z obiadem… Może zostanę na noc… Cześć – powiedziałam i szybo wyszłam, żeby brat nie obrzucił mnie masą zbędnych pytań takich jak: „Na noc?”, „Czy ktoś jeszcze będzie?” lub „Czy jego rodzice będą?”. Nienawidzę tego. Zwłaszcza, gdy nic się nie dzieje i nawet rodzice mają większe zaufanie do mnie niż On.
Szłam powolnym spacerkiem po ulicy, bo o dziwo nie było żadnych aut. W połowie drogi znalazłam w tylnej kieszeni wczorajszo ostatniego, tego z odwróconym filtrem, papierosa. Nie mogłam znaleźć zapalniczki. Na szczęście spotkałam jakiegoś dwudziestolatka, który mi odpalił i przy okazji mówiąc:
- Michael jestem. – podał mi rękę z uśmiechem.
_ Maddie. I jeszcze raz dzięki. Miłego dzionku. Cześć.
- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy… - ale moim komentarzem był tylko uśmiech.
Parę domów przed furtką Mike’a skończyłam palić. Szybko doszłam te parę metrów i zadzwoniłam. Zostałam od razu wpuszczona. Przy drzwiach uśmiechem powitał mnie ukochany.
- Cześć, kochanie! – powiedziałam przytulając się do niego.
_ Cześć, myszko! – odpowiedział odwzajemniając uścisk lecz zaraz weszliśmy do domu.
- Dzień dobry! – powiedziałam donośnym głosem.
- Nikogo nie ma…
- Aaa.
- Zostajemy czy gdzieś idziemy?
- Jak wolisz…
- To chodź na górę do mnie o pokoju. – weszliśmy szybko po schodach. Mike usiadł na wersalce koło biurka. Za to ja, z tęsknoty, rzuciłam się na niego i całując jego słodkie usta trzymałam za dłoń. Po chwili <ike oparł się o ścianę, a ja o niego tak, żeby mógł mnie objąć.
- Słyszałem, że się posprzeczałaś z Jake’em.
- No… niestety.
- O co poszło?
- Domyśl się. – o jego minie stwierdziłam, że nie wie o co chodzi, więc powiedziałam. – O nas, o to, że jestem z Tobą, a nie z Nim…
- Hmm… No tak zapomniałem.