środa, 14 grudnia 2011

ROZDZIAŁ VI


         Kolejnego popołudnia umówiłam się z Mike’em u niego w domu. Rozpuściłam włosy. Były naturalnie proste, więc tylko je rozczesałam. Na wakacje postanowiłam się nie malować, ale dziś zrobiłam wyjątek. Nałożyłam troszkę pudru bez większej potrzeby i tuszu na rzęsy, żeby podkreślić ich długość. Na końcu dodałam na usta lekko różowy błyszczyk, żeby się świeciły. Zeszłam na dół i założyłam te same zielone trampki co poprzedniego dnia. Prawda. Niezbyt pasowały do białej bluzki na ramiączkach z jakimś tam obrazkiem i krótkich spodenek z wyblakłego dżinsy, ale miałam ochotę właśnie w nich pochodzić. Wychodząc wzięłam ze stołu w kuchni komórkę, a w przedpokoju chwyciłam klucze i parę bransoletek, które nałożyłam od razu na nadgarstek.
- Tom… Idę do Mike’a. Nie wiem kiedy wrócę, ale nie czekajcie z obiadem… Może zostanę na noc… Cześć – powiedziałam i szybo wyszłam, żeby brat nie obrzucił mnie masą zbędnych pytań takich jak: „Na noc?”, „Czy ktoś jeszcze będzie?” lub „Czy jego rodzice będą?”. Nienawidzę tego. Zwłaszcza, gdy nic się nie dzieje i nawet rodzice mają większe zaufanie do mnie niż On.
         Szłam powolnym spacerkiem po ulicy, bo o dziwo nie było żadnych aut. W połowie drogi znalazłam w tylnej kieszeni wczorajszo ostatniego, tego z odwróconym filtrem, papierosa. Nie mogłam znaleźć zapalniczki. Na szczęście spotkałam jakiegoś dwudziestolatka, który mi odpalił i przy okazji mówiąc:
- Michael jestem. – podał mi rękę z uśmiechem.
_ Maddie. I jeszcze raz dzięki. Miłego dzionku. Cześć.
- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy… - ale moim komentarzem był tylko uśmiech.
         Parę domów przed furtką Mike’a skończyłam palić. Szybko doszłam te parę metrów i zadzwoniłam. Zostałam od razu wpuszczona. Przy drzwiach uśmiechem powitał mnie ukochany.
- Cześć, kochanie! – powiedziałam przytulając się do niego.
_ Cześć, myszko! – odpowiedział odwzajemniając uścisk lecz zaraz weszliśmy do domu.
- Dzień dobry! – powiedziałam donośnym głosem.
- Nikogo nie ma…
- Aaa.
- Zostajemy czy gdzieś idziemy?
- Jak wolisz…
- To chodź na górę do mnie o pokoju. – weszliśmy szybko po schodach. Mike usiadł na wersalce koło biurka. Za to ja, z tęsknoty, rzuciłam się na niego i całując jego słodkie usta trzymałam za dłoń. Po chwili <ike oparł się o ścianę, a ja o niego tak, żeby mógł mnie objąć.
- Słyszałem, że się posprzeczałaś z Jake’em. 
- No… niestety.
- O co poszło?
- Domyśl się. – o jego minie stwierdziłam, że nie wie o co chodzi, więc powiedziałam. – O nas, o to, że jestem z Tobą, a nie z Nim…
- Hmm… No tak zapomniałem. 

poniedziałek, 5 grudnia 2011

ROZDZIAŁ V

         Było nieźle. Po wyjściu, Jake chciał wracać do domu.
- Ej, jest dopiero 17.30.
- No i co chcesz robić?
- Nie wiem…
- Może Mike już wrócił? Zadzwonić po niego? – powiedział z ironią.
- Znowu zaczynasz?
- Nie… Po prostu pytam.
- Tak kurwa oczywiście. Zwykłe pytanie z nutką złośliwości i ironii?
- No… Nie…
- Jak nie? Słyszałam? Tak, więc nie pierdol, proszę Cię. Lubię Mike’a i będę z Nim i nie wiem czy Cię to boli czy nie, ale mam dosyć naszej znajomości, jeśli tak ma ona wyglądać! – powiedziałam i odeszłam. Nie zwracałam uwagi na to, że krzyczał. Nie umie przeprosić to ma pecha.
         Wracając do domu uświadomiłam dobie, że zachowałam się jak suka. Zaczęłam mieć wyrzuty sumienia. Co ja zrobiłam? Straciłam jednego z przyjaciół. To uczucie zżerało mnie od środka. Zadzwoniłam do Niko.
- Możemy się spotkać? – spytałam rozpoczynając konwersację.
- Coś się stało? – zapytał z troską.
- No niby tak. Weź paczkę papierosów, a ja kupię drugą po drodze i spotkamy się na łączce. – ale ja wcale nie pale. No może od czasu do czasu ;)
- No dobra. Będę za 10 minut.
- Ja też. Pa! – rozłączyłam się. Założyłam buty. Tych butów nienawidził Jake. Nie wiem dlaczego tak postąpiłam, ale po chwili zdjęłam te i założyłam jego ulubione. Też lubiłam te zielone trampki. Pobiegałam po papierosy do kiosku, ale w połowie drogi wróciłam się po bluzę. Od razu ją założyła. Kaptur opadł na moje blond włosy. Wyjęłam garść drobniaków z kieszeni i powiedziałam do młodej kioskarki.
- Poproszę czerwone Malboro.
- Czerwone? – spytała by się upewnić.
- Tak… - mruknęłam.
- Proszę.
- Dzięki – wzięłam papierosy, wyciągnęłam z kieszeni zapalniczkę. Otworzyłam paczkę. Jak zawsze obróciłam jednego papierosa filtrem do dołu i pomyślałam życzenie. I tak się nie spełni… Wyjęłam jednego peta i odpaliłam.
         Po 5 minutach byłam na miejscu. Niko jeszcze nie przyszedł. Wyjęłam kolejnego peta. Lekki wiaterek, a potem deszcz sprzeciwili się zapaleniu go. Wkurzona podpaliłam sobie przypadkiem palec. Zdolna JA…
- Aaa!!! – wrzasnęłam i ujrzałam Niko.
- świetna pogoda… - mruknął podchodząc.
- Wprost proporcjonalna do mojego nastroju.
- Do mojego chyba też… - odrzekł.
- Nie pogodziliście się?
- Niestety… A co Tobie się stało? Podejrzewam, że nie Mike, bo był cały czas ze mną…?
- Pokłóciłam się z tym debilem Jake’em.
- A co się stało?
- Nic. Spotkaliśmy się i… - opowiedziałam mu całą historyjkę z popołudnia.
- Juju. Współczuję. Ale mam nadzieję, że z Mike’em się nie pokłócisz?
- Zobaczymy co przyniesie czas…

ROZDZIAŁ IV

         Minęło parę tygodni. Codziennie spotykaliśmy się na naszej łączce. Alex i Kate już następnego dnia udawali, że nic się nie stał, wtedy u mnie, ale Ja z Mike’em nie kryłam się. Niedługo też okazało się, że Mike  miał rację co do Jake’a. Wyraźnie posmutniał, jak zobaczył nas pierwszego dnia trzymających się za ręce. Jego smutek nie przechodził. Nie był już tym samym uśmiechniętym Jake’em. Odmówił wspólnego wyjścia do kina, czego żadne z nas jeszcze nigdy, bez ważniejszego powodu, nie robiło. Ale to niejedna rzecz, która się zmieniła. Viki i Niko pokłócili się. Może zacznę od początku. Któregoś poranka spotkaliśmy się. Viki i Niko byli już pokłóceni, ale się nie rozstali… Przez pierwsze godziny nie odzywali się do siebie, a jak już musieli były to antypatyczne słowa, ewentualnie zdanie. Potem poszliśmy na lody i jakimś dziwnym trafem Ja z Mike’em siedziałam na murku trzymając się za ręce, Lilly nie było, Jake słuchał jakiś smutów, a Alex i Kate rozmawiali spacerując, więc Niko został sam z Viki, która nadal kupowała stojąc z nim przy budce z lodami.
- Ma ktoś pożyczyć 20 groszy? – spytała nas Viki.
- Ja mam – odpowiedział Niko wyraźnie chcąc pogadać z ukochaną.
- No ma ktoś pożyczyć czy nie?
- Ja mam – powiedział głośniej wyjmując je z portfela.
- Nie pożyczam niczego od kłamców.
- Kłamców? – zapytał wkurzony.
- Nie… W ogóle okłamywanie mnie, że jesteś z siostrą w parku, a tak naprawdę siedzisz na murku paląc papierosa, nie jest czymś złym.
- Mówiłem Ci, że byłem z nią, ale skaleczyła się, więc odprowadziłem ją do domu i poszedłem zapalić. A potem miałem dzwonić po Ciebie.
- A czemu nie zadzwoniłeś przed zapaleniem?
- Nie wiem, tak wyszło.
- Tak wyszło – powiedziała przedrzeźniając go.
- No tak!
- Dobra to niema sensu. To już kolejna kłótnia na wakacjach.
- Co niema sensu? – zapytał wyraźnie zdziwiony.
- My!
 - Jak to?
- Tak to…  Zróbmy sobie przerwę albo w ogóle zakończmy.
- Zakończmy? – i tak kłócili się jeszcze chwilę o stanęło , że się rozstają.

         Oboje byli smutni, więc nie tylko Jake ciągle opuszczał spotkania, a jak już przychodzili to aż strach było żartować…
         Tego dnia spotkałam się tylko z Jake’em. Nie wiem jakim cudem udało mi się go wyciągnąć z domu…
- Cześć! – powiedziałam do niego.
- Cześć – odpowiedział.
- Długo czekałeś? – spytałam próbując zacząć rozmowę.
- Jakieś 3 minuty. Właśnie miałem zapalić. Chcesz? – spytał.
- Yhym… Dzięki
- Jak tam z Mike’em? – spytał podpalając sobie papierosa.
- A dobrze.
- Czemu nie przyszedł?
- Pojechał rano na ryby z tatą.
- A co z resztą? Ktoś jeszcze będzie?
- Nie, Lilly wyjechała nad morze, Niko z Mike’em na rybach, Viki pojechała a weekend do mamy, Kate poszła z Alex’em do kina.
- Hmm… We dwójkę trochę nudnawo.
- Tak myślisz?
- No…
- Ostatnio mało gadaliśmy. Co tam u Ciebie?
- Raczej dobrze…
- Twoja mina mówi co innego… - zwróciłam mu uwagę.
- Ja wiem… - powiedział ze sztucznym uśmiechem.
- Może Ty nie wiesz, ale ja wiem, że coś się stało.
- I chyba powinnaś wiedzieć co… - mruknął pod nosem.
- To może mnie uświadomisz…
- Po co? I tak to nic nie zmieni.
- Chodzi o Mike’a.?
- Nie mam nic do Mike’a. Co Ciebie też.
- Ale do NAS masz?
- Możemy zmienić temat?
- Chyba nie…
- O co Ci chodzi?
- O co Mie chodzi? To Ty wariujesz. Odkąd chodzę z Mike’em, Ty jesteś smutny lub naburmuszony. Może gdybyś taki nie był, to byś zauważył, że Lilly za Tobą szaleje. Od miesięcy czekała na taką sytuację. Myślał, że może teraz ma szanse, ale Ty wolałeś użalać się nad sobą!
- Lilly?
- Tak Lilly!
- Od kiedy ona… no wiesz…
- Ja wiem od 2 miesięcy, ale wcześniej podejrzewałam.
- Czemu nic nie mówiłaś?
- Bo to była tajemnica. A teraz… Z resztą nieważne. Zrób coś z tym. Lilly to świetna dziewczyna, a Ty… ty też jesteś ładny, fajny i się jej podobasz.
- Ładny? Fajny?
- Tak!
- Dobra, dobra… Coś z tym może zrobię.
- Może?
- Tak! Możemy wreszcie zmienić temat?
- Nie! A co Ci stoi na przeszkodzie, że MOŻE to zrobisz? – powiedziałam podkreślając słowo może.
-Hmm… pomyślimy… Ty!
- Ohh… przepraszam – powiedziałam wkurzona z ironią.
- Dobra zmieńmy temat. Nie chcę się kłócić.
- Przepraszam – powiedziałam po chwili, kiedy już się uspokoiłam.
- Nie to ja przepraszam. To moja wina. Po tych słowach zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Ustaliliśmy w końcu, że idziemy do kina na drugą część Kac Vegas. 

środa, 30 listopada 2011

ROZDZIAŁ III

         Weszliśmy w czwórkę na górę. I już chwilę po usadowieniu się na kanapie, Mike, zaczął pytać.
- Masz coś do picia?
- Zależy co masz na myśli.
- No jakiś alkohol…
- Może być piwo?
- Tak – odpowiedział z uśmiechem.
- Mike, zejdź na dół do lodówki i wyjmij sześciopak... – szybko zbiegł na dół i zaraz znowu był na górze. Rozmawialiśmy pijąc.
Kiedy skończyło się piwo, Alex, który właśnie wkręcił się w picie, zaczął szukać czegoś mocniejszego. Znalazł wódkę w jednej z szafek Tom’a. Była to zapewne wódka z jakiejś imprezy, ale uznałam, że Tom nie zauważy.
         Po dwóch piwach i trzech kieliszkach wódki dałam sobie spokój. Kate zaczęła wariować. Podeszła do Alex’a, też już trochę skołowanego, i zaczęła się tulić. Na koniec już się całowali.
         Ku mojemu zdziwieniu Mike też szybko zaczął szaleć. Wyszedł na balkon i zaczął wrzeszczeć: „Życie jest zajebiste, póki się nie zakochasz.!!!” I tak w kółko… Kiedy wrócił do pokoju złapał mnie za rękę i zaciągnął na balkon. Tam zaczął mówić rolę Romea, którą kiedyś z nim grałam, więc tekst znaliśmy.
- Oh… Julio… Odezwij się.
- Oh… Romeo – powiedziałam
- Julio Kocham Cię – powiedział na koniec, a ja się zdziwiłam, gdyż tego w odgrywanej przez nas scnie niebyło.
- Co? – wymsknęło mi się.
- Kocham Cię!- wrzasnął, aż Kate i Alex, ciągle całując się, popatrzyli na nas. Wtedy Mike zaczął się do mnie przytulać. Myśli w mojej głowie zaczęły wariować. Co robić? Czy on robi to świadomie? Nie znałam odpowiedzi na drugie pytanie, ale zaryzykowałam. Odwzajemniłam uścisk.
          Mike zaczął odgarniać moje włosy i grzywkę z twarzy.
- Masz piękne oczy, wiesz?
- Wiem – powiedziałam śmiejąc się.
- Dasz mi buzi? – powiedział głosem pijaka, a ja posłusznie dałam całusa w jego smakowite usta. Właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę, że czuję coś do Mike’a, że nie jest On dla mnie tylko przyjacielem czy „bratem”, którego kocham, ale kimś więcej. Czy tak go kocham, żeby całować? Tego nie wiedziałam, ale tak się stało, że po paru minutach namiętnie się całowaliśmy. Niby robiliśmy to wiele razy grając w butelkę, ale dziś było inaczej. Przyłożył się do tego, a pocałunek nie trwał parunastu sekund, tylko o wiele dłużej. Było wspaniale, Kiedy na chwilę przestaliśmy, spojrzałam na Kate i Alex’a. Im też się chyba dobrze całowało, bo robili to już dłuższą chwilę. Mike znów mnie przytulił, a po chwili wrócił Tom. Zajrzał do pokoju. Pokazał, że jest z Elisabett i od razu wyszedł, pewnie idąc do siebie. Wypiłam jeszcze trochę i urwał mi się film.
         Rano obudziłam się leżąc na ramieniu Mike’a, który był jednocześnie do Mnie przytulony. Szczerze mówiąc, nie było mi wygodnie, a oprócz tego bolała mnie głowa. Z trudnością otworzyłam oczy. Słońce mnie oślepiło, ale po chwili zobaczyłam, że na łóżku leżeli Kate i Alex. Również się przytulali. Wyglądali razem słodko. Pasowaliby do siebie.
         Kiedy spojrzałam na zegarek dowiedziałam się, że jest 10.23. Lekko, tak żeby nie obudzić przyjaciół, wstałam. Weszłam na chwilę do łazienki, żeby zrobić siusiu i spojrzeć w lustro. Zrobiłam błąd, że się zobaczyłam, bo wyglądałam okropnie. Kolejnie wyszłam i skierowałam się do pokoju Tom’a. Leżał z Elisabett pod kołdrą w łóżku. Wyszłam zamykając drzwi. Dopiero, gdy wróciłam ponownie do siebie, ujrzałam jaki syf w nim był. Puszki po piwie walały się po pokoju, otwarta paczka papierosów leżała na biurku, a pusta butelka, po wódce, na ziemi obok łóżka. Zastanawiałam się gdzie są kieliszki, ale po wyjściu na balkon okazało się, że leżą na nim. Cztery koło siebie, jakbyśmy pili wódkę e kółeczku. Wzięłam je i wróciłam do środka. Po chwili stanęłam na niebieskim dywaniku i zaczęłam nasłuchiwać czy rodzice wrócili. Nic nie było słychać, więc spokojnie zeszłam na dół, żeby umyć i odłożyć kieliszki. Wchodząc, po drewnianych schodach, poczułam ból na prawym udzie. Odsłoniłam spodnie, prawie spadając ze stopnia, na którym właśnie stałam, i zobaczyłam wielkiego siniaka, Oprócz tego, że bolał, to nie wyglądał źle, więc zasłoniłam nogawkę i cicho weszła dalej na górę. Zaczęłam ogarniać pokój. Pozbierałam puszki i wrzuciłam je do kosza na śmieci.
         Chwilę później usłyszałam wibrację dochodzące z biurka. Przyszedł SMS:
„ Zostaliśmy z tatą u Kate. Zróbcie sobie śniadanie i przyjdźcie około 16.30 na obiad do Kate. Całuję Mama”
Szybko odpisałam jej potakując i wróciłam do sprzątania.
         Nie minęło 10 minut, a obudził się Mike. Jego mina mówiła, że boli go głowa. Z to moja nie mówiła nic, bo zastanawiałam się ile Mike pamięta. Za chwilę to się, jednak, wyjaśniło.
- Przepraszam, że uderzyłem Cię tą butelką w udo. – powiedział wskazując na butelkę po wódce, o której zupełnie zapomniałam.
- Nie szkodzi. Trochę boli, ale żyję… A możesz mi powiedzieć co się wczoraj działo? Bo urwał mi się film na całowaniu się, a z tego co słyszę Ty wszystko bardzo dobrze pamiętasz…
- A o którym całowaniu mówisz? – spytał z uśmiechem na twarzy.
- O Jezu… - jęknęłam – chyba o pierwszym.
- No szczerze to się tylko całowaliśmy i wrzeszczeliśmy coś z balonu. Trochę jeszcze wypiliśmy i powstrzymywaliśmy, żeby Alex nie wyrzucił wszystkiego co szklane za balkon.
- Co? Co On rozwalił?
- Na szczęście nic, ale jak ja Cię walnąłem w udo tą butelką to On ją wziął i chciał wyrzucić.
- Hahaha – zaśmiałam się i przy okazji obudziłam resztę.
- Cześć! – powiedziała szczęśliwa Kate, ale gdy się podniosła poczuła ból w głowie.
- Hahaha… Widać, że mało pijesz. – wyśmiał ją Alex, a ona tylko się odgryzła.
- Może Ty dużo pijesz, ale mało się całujesz… Hahah.
- Hahaha – po chwili wszyscy już się śmiali. Mike dokończył historię z poprzedniego wieczora, a ja mu czasem przeszkadzałam dodając coś co mi się przypominało. Na końcu powiedziałam coś jeszcze.
- A Kate, idziemy dziś do Ciebie na obiad.
- Czemu?
- Nie wiem, ale tak mi mama napisała – powiedziałam uśmiechając się. Coś tam jeszcze gadaliśmy, jak zawsze, ale w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że z tym całowaniem to trzeba sobie wyjaśnić. Zaproponowałam coś.
- Mike, pójdziesz zrobić ze mną coś do jedzenia?
- No dobra
- My zostaniemy i posprzątamy – powiedziała rozsądnie Kate, a ja wyszłam z Mik’em. Już na schodach dużo się wyjaśniło. Mike złapał mnie za rękę i pocałował w policzek.
- Czyli to wczoraj nie było pt. „Jestem pijany, nie wiem co robię, ale fajnie będzie całować się z Maddie”?
- Nie, raczej nie. Miałem Ci już dawno powiedzieć co czuję, ale jak zauważyłem, jak Jake się na Ciebie patrzy to uznałam, że bez sensu…
- Hahah. Teraz taki nieśmiały jesteś. Nie będę przypominać co było z Lusią i wieloma innymi dziewczynami.
- Przestań. Proszę Cię.
- Dobra, dobra – powiedziałam i przytuliłam go. Dał mi buziaka w głowę i zeszliśmy robić śniadanie.
- Może to co powiem będzie trochę dziwne, ale inaczej się całujesz tak naprawdę, a nie na pokaz podczas gry w butelkę.
- Lepiej? – spytał wyraźnie zainteresowany odpowiedzią.
- Lepiej – odpowiedziałam przerywając krojenie pomidora i zaczynając całować się z nim. Jednak tą piękną chwilę przerwał wchodzący do kuchni Tom.
- Cześć dzieciaki – powiedział niezbyt zdziwiony tym widokiem.
- Ha, ha, ha – powiedziałam ironicznie – odezwał się dorosły – dodałam.
- Cześć Tom. – powiedział Mike.
- Mamy dla was też zrobić? – spytałam grzecznie
- No z chęcią… - odpowiedział szybko Tom i wrócił na górę, a my robiliśmy kanapki.
ike przerwał krojenie ogórka i zaczął się we mnie wpatrywać.
- No co? – spytałam po dłuższej chwili.
- No nic.!! – powiedział przedrzeźniając mnie. – Ciekawe co oni tam na górze robią…
- Pewnie sprzątają… Nie, nie to niemożliwe – dodałam po chwili.
- Dobra ogórek pokrojony, pomidor też. Chleb… No też… - powiedział niepewnie patrząc na niekształtne kromki.
- Posmaruj je masłem, a ja wyciągnę szynkę i keczup.
- Alex nie lubi keczupu.
- No i dobrze, to Se nie nałoży.
- Sobie.! – jak zawsze poprawił mnie.
- Dobrze sobie… No smaruj te kanapki – dodałam.
- Już, już je smaruję. Spokojnie – powiedział i od razu się uśmiechnął, co spowodowało u mnie nagły wybuch śmiechu.
         Zrobiliśmy „pyszne” kanapeczki i na początku zanieśliśmy Tom’ owi i Elisabett, a potem poszliśmy do mnie. Nie wyglądały najlepiej, ale przyjaciele udawali, że są pyszne…

niedziela, 27 listopada 2011

ROZDZIAŁ II

- To kto zaczyna kręcić? - spytała Viki, wreszcie dołączając się do rozmowy.
- Mogę ja - zgłosiła się Kate po czym wzięła butelkę do ręki i nią zakręciła. Wycelowała w Mike'a i Niko. Niko miał zadawać pytanie.
- Prawda czy wyzwanie? - spytał zgodne z zasadami gry.
- Jak ma być fajnie to wyzwanie!
- Hmm... - powiedział i popatrzyła się na mnie. Myślał. - Okej. Pocałuj Maddie w usta.
- No dobra. Maddie... - powiedział, a ja tylko prosiłam o to, żeby nie było tak źle. Zbliżył się i wtedy dodałam
- Śmierdzisz fajkami...
- Ty też - i dał mi buzi w usta. Jak zawsze Mike zgrywał cwaniaka. Nagle Lilly powiedziała.
- Tak krótko? To prawie nie był pocałunek.
- Co mam się z nią przelizać? - spytał wkurzony.
- No tak! - odpowiedziała mu.
- Hahaha - zaśmiał się - polecenie było pocałuj w usta, a nie przeliż się.
- No dobra, nie marudź tylko kręć - powiedział po chwili Alex. I chyba za to, że nakrzyczał na Niego musiał odpowiedzieć na pytanie zadane przez Kate.
- Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie. Jak zawsze...
- No więc może znów wykorzystamy Maddie...
- Ahh... dzięki - powiedziałam z ironią
- No to zrób co chcesz, znaczy co chcesz, czyli pocałuj ją gdzie chcesz. - Axle zbliżył się, wziął moją rękę i ją lekko musnął. Nadeszła jego kolej kręcenie butelką. Wskazała Jake'a i Viki. Viki pytała. Jake wybrał niepewnie wyzwanie.
- Pocałuj Kate w policzek. – zrobił to, a ja się tylko ucieszyłam, że nareszcie znaleźli inną ofiarę do obcałowania…
         Graliśmy jeszcze parę godzin, kiedy spojrzałam na zegarek.
- Która? – spytał Jake jak zobaczył, że wyjmuję komórkę.
- 20.00. Muszę już powoli iść.
- Dobra to my też już pójdziemy – powiedziała Viki mając na myśli siebie, Niko i Lilly.
- Odprowadzimy was… - stwierdził ucieszony Alex.
         Kiedy doszliśmy do domu Lilly wszyscy się z nią pożegnali i skierowaliśmy się w stronę ulicy, na której mieszka Viki. Po chwili byliśmy już na miejscu. Viki przytuliła się do chłopaków i dała mi i Kate buzi w policzek, a z Niko się pocałowała. Wyglądają naprawdę ładnie ze sobą… - stwierdziła, ale nie chciałam mówić tego na głos, więc się tylko uśmiechnęłam…  Parę przecznic dalej mieszkał Niko. Żadna z nas nie miała odwagi podejść i się przytulić tak jak zawsze, ale Niko nie uznał tego jako coś złego i poprzytulał się do nas , a chłopakom przybił piątkę. Następnie skierowaliśmy się do mnie. Tuż pod moim płotem zaczęliśmy się żegnać. Uściskałam Alex’a, potem Jake’a i na końcu Mike’a.
- Niebyło tak źle… - szepnął Mike mi do ucha, kiedy go przytulałam. Uśmiechnęłam się tylko, a Kate, kiedy już odeszli, powiedziała
- Znowu się na Ciebie patrzył.
- Przestań – odpowiedziałam stukając ją w bok.
         Po wejściu do domu zobaczyłam Tom’a
- Idziesz gdzieś? – spytałam
- Do Elisabett. Będę po północy… zamówcie sobie pizzę.
- Tak wiem, wiem. Pamiętajcie o zabezpieczeniach. Hahah – powiedziałam śmiejąc się pod nosem.
- Cześć – zawołała jeszcze na koniec Kate. Kiedy mój brat już wyszedł zaczęłyśmy zastanawiać się jaką zamówić pizzę. Kiedy już wybrałyśmy, zadzwoniłam, a po 20 minutach roznosiciel przyszedł.
         Margarita była naprawdę dobra. Poszłyśmy na górę do mojego pokoju. Włączyłam komputer. Na gadu-gadu dostępny był Alex, Mike, Lilly i parę innych znajomych ze szkoły. Już po chwili Mike zaczął pisać.
Mike: Cześć. Wolna chata? ;D
Ja: No cześć, cześć. jeszcze wolna…
Mike: Jeszcze?
Ja: Po północy wróci Tom.
Mike: Haha! Będę za 15 min.
Ja: Yyy… Okej.! Zaprosić Alex’a?
Mike: No możesz ;d Widzimy się u Ciebie.
Ja: Okej, czekam… hahah
Mike zrobił się niedostępny. Zaczęłam pisać do Alex’a.
Ja: Cześć Alex.! ;D
Alex: Hej
Ja: Mam wolną chatę. Mike już do Mie idzie. Chcesz przyjść?
Alex: No mogę przyjść.
Ja: Za ile będziesz? ;d
Alex: Dla Ciebie i Kate za… Hmm… 10 minut
Ja: Super
I po chwili On też się wyłączył.
          Nic nam nie zostało do roboty jak czekanie na chłopaków. Włączyłam wierzę. Podłączyłam iPod’a i zaczęłam odtwarzać AC/DC. Po chwili milczenia jakoś zaczęłyśmy rozmowę, a już za chwilę zabrzmiał dzwonek do drzwi. Zbiegłam szybko na dół. Spojrzałam przez wizjer i wpuściłam do środka Alex’a. Zanim zdążył zdjąć buty, do drzwi zadzwonił Mike.

czwartek, 24 listopada 2011

ROZDZIAŁ I

         Po długiej i nudnej uroczystości rozdania świadectw, wszyscy wybiegli ze szkoły. Musieliśmy pożegnać się z nią już na zawsze, bo po wakacjach czekało nas liceum.
          Wraz z grupą przyjaciół skierowaliśmy się, według wcześniej ustalonego planu, w stronę potoku, który prowadził na pole ze zbożem. Każdą wolną chwilę tam spędzaliśmy. To miejsce łączyło wiele wspomnień. I tych dobrych i złych. Przeżyliśmy tam rozstania i kłótnie, ale też wiele wspaniałych chwil.
         Doszliśmy na miejsce. Słońce przygrzewało złote pola pszenicy. Tuż za mną szedł Niko. Trzymał Viki za rękę. Byli parą od niedawna, więc robili wiele rzeczy dość niepewnie. Spojrzałam na nich, ale od razu Kate, moja ukochana Kate, dała mi kuksańca w bok.
- Co? - spytałam z lekkim zdziwieniem.
- No nie patrz się tak na nich. I tak są speszeni...
- No dobra, dobra...
Zaczęliśmy siadać na ziemi. Obok nas usiadł Alex. Jak zawsze miał uśmiech na twarzy, a jego niebieskie oczy lśniły. Tuż za mną położył się Mike. Od razu Lilly zrobiła to samo kładąc się blisko Alex'a i Mike'a. Jeszcze parę osób usiadło, klęknęło lub się położyło. Starał, wciąż szukając miejsca, Jake. Uśmiechnęłam się i zawołałam go, bo obok mnie, Alex'a i Kate było jeszcze sporo miejsca.
          Zadzwonił mój iPhone. Mama. Odebrałam.
- Halo!?
- No hej
- Cześć, będę na 21.00, okej?
- Tak, tak. Zamówisz sobie z Tom'em pizzę, bo ja i tata idziemy do rodziców Kate.
- Mamo? - powiedziała prosto po tym, gdy wpadłam na pewien pomysł.
- No?
- A może Kate u mnie dziś spać?
- No tak. Nie wiem po co się pytasz, bo wiesz, że w weekendy i wakacje możesz zapraszać przyjaciół, a zwłaszcza Kate, bez   pytania o zgodę.
- No wiem, wiem, ale tak jakoś...
- Dobrze, słoneczko, kończę. Zobaczymy się jutro rano. Buziaki.
- Pa. Spróbujemy nie roznieść domu.
- Hahaha. Dobrze, dobrze, pa! - prosto po zakończeniu rozmowy Kate zaczęła się na mnie patrzeć.
- Tak śpisz dziś u mnie. Nasi rodzice znów się umówili.
- No to chyba dobrze. - stwierdziła z uśmiechem na twarzy.
         Poczułam, że Mike zmienia pozycję. Oparł się o moje ramiona i wstał. Uśmiechnął się jeszcze do mnie, a po chwili poszedł na początek grupki i zaczął mówić.
- Ej, koniec roku! Co Wy tacy smutni?
- A przestań. Nie rób z siebie takiego wesołka. - powiedziałam.
- Hahaha. Maddie, przecież ja jestem wesołkiem.
- Yhy. Chyba. że masz zły dzień.
- Ale dziś mam dobry. I nie mam zamiaru go zmarnować.
- Dobry? Co się stało? Przecież odkąd Lucy nie jest już w naszej "paczce", to miałeś same gorsze dni... - zauważyłam
- Nie prawda - powiedział wyraźnie nie zgadzając się z moją opinią.
- Tsa... Przecież wszyscy wiemy jak było z naszą ukochaną Lucy.
- No niby jak było?
- Dobrze wiesz jak było... - zwróciła mu uwagę.
- Zmieńmy temat, co? - powiedział nagle Alex przerywając naszą niby kłótnię.
- Okej, okej. Było minęło - zakończyłam to i od razu zobaczyłam, że nasza nowa para (Niko i Viki) całuje się jak gdyby nigdy nic. Za moim wzrokiem poszły wszystkie oczy. Sześć osób, wraz ze mną, wpatrywało się ze zdziwieniem w zakochanych. Jednak po chwili opanowaliśmy się i wróciliśmy do rozmowy szukając jakiegokolwiek tematu.
- Mike, więc co masz zamiar dziś robić? - nagle zapytała Kate
- Ja... no... yyy...
- No nie Ty, My wszyscy.
- No nie wiem - powiedział wyjmując paczkę papierosów.
- No nie! - krzyknęłam stanowczo.
- Co nie? - zapytał Mike udając zdziwionego.
- Ja rozumiem, że koniec roku i w ogóle, ale... Dobra  tak to nic nie da. Możecie palić. - powiedziałam.
- Ohh... Dziękujemy za pozwolenie. - powiedział Mike z ironią. Zaczął rozdawać papierosy. Podszedł do mnie. Wiedział, że rzadko pale, ale spytał
- Chcesz?
- Yyy... No dobra - złamałam się, a On tylko się zaśmiał.
- Nie, nie palcie - zaczął mnie przedrzeźniać. Alex wziął zapalniczkę i zapalił swojego peta, a ona poszła do kolejnej osoby. Zanim doszła do mnie zdążyłam odpalić już sobie od fajki Mike'a. Nagle poczułam, że ktoś przytula się do mnie od tyłu. Nie wiedząc kto to obróciłam głowę. Ujrzałam Jake'a. Uśmiechnął się. Nadal się do mnie tulił. Przestałam się na niego patrzeć. Zaciągnęłam się i spojrzałam na Mike'a. Patrzył na mnie dość dziwnie, nawet jak na niego. Podeszła Kate i szepnęła mi do ucha.
- Ale się słodko patrzy na Ciebie i Twojego kumpla od przytulania...
- Przestań - powiedziałam klepiąc ją w ramię. Nagle poczułam, że Jake wypuszcza mnie z uścisku. Popatrzyłam jeszcze raz na Mike'a, ale już się nie patrzył, ani na mnie, ani w moją stronę.
         Nareszcie rozmowa zaczęła się kleić. Gadaliśmy już w grupce ośmiu osób, a nie w paru grupkach po dwie trzy osoby.
- To co robimy? - zapytała Lilly.
- Hmm... - mruknęłam i zaczęłam się zastanawiać, ale Mike był szybszy.
- Może zagramy w prawda czy wyzwanie? - zaproponował.
- Ale na ogólne zasady? Wszystko dozwolone oprócz seksu i wszystkiego do czego trzeba się rozbierać? - zapytał, chcąc uściślić zasady gry, Alex.
- No chyba tak... - powiedział Niko z małym uśmiechem na twarzy.
- Ma ktoś butelkę - zaczęła dopytywać Kate, podkreślając, że pomysł jej odpowiada.
- Ja mam - powiedział wyjmując z torby pustą butelkę po pepsi. Na wszystkich twarzach pojawił się uśmiech.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Prolog

Często zastanawiam się co by się działo, a raczej jakby wyglądało moje życie, bez przyjaciół... Rozmyślam nad tym prawie codziennie i nadal nie wiem. Mama mówi, że to lepiej, bo przynajmniej mam grono kumpli, którzy na pewno mnie wspierają. Rozumiem, że Ona chce jak najlepiej, ale mam już 16 lat i wiem, że nie wszystko w życiu układa się tak jak chcemy lub sobie to wymyślimy.